 |
Sesje Witamy z powrotem!
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gorn
Władca

Dołączył: 17 Kwi 2006
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawka
|
Wysłany: Śro 18:34, 12 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Brrr... Śnieg. Zima. Zimno.
Zastanawiał się, co dziś za dzień. Szkoda, że nie sprawdził.
Strzał w środku, niewątpliwie, coś się zdarzyło. Może coś zabawnego? Postanowił wejść do środka. Tak właściwie nie lubi taksówek. Kierowcy ich, to śliskie typy...
Używają punktów krwi, uleczył szczękę i wkroczył raźno do środka, z uśmiechem i okrzykiem na ustach:
"Uwaga, nadchodzę!"
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Nathan
Potężny

Dołączył: 20 Kwi 2006
Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Płock
|
Wysłany: Śro 20:59, 12 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Shev:
Nie zdążyłeś nawet zajść swojego przeciwnika od pleców. Edward strzelił trzy razy a na piersi mężczyzny niczym ordery pojawiły się trzy ślady po kulach. Spojrzałeś na pianistkę, ale ta zdążyła uciec na zaplecze.
Nieznajomy powoli, niby w upiornym filmidle, przewrócił się na krześle a wokół niego zaczęła kwitnąć krwawa kałuża. Ludzie wybiegli z lokalu, postrzelony spokrewniony wygląda na nieprzytomnego a w drzwiach stroi uśmiechnięty kretyńsko malkavianin.
Co za popieprzony dzień.
-Trzeba to będzie zgłosić jak najszybciej księciu - szepnął cicho Edward, chowając broń.
Gorn:
Mróz nie zrobił na tobie wrażenia. W końcu ty i tak nie żyjesz. Gdy ludzie wybiegli udało Ci się stanąć w drzwiach. Zdaje ci się, że usłyszałeś kolejne trzy strzały.
Widzisz młodego ghula zarządzającego barem który patrzy kątem oka w twoją stronę. Drugi, wyglądający na niewiele starszego, szepnął mu coś do ucha. Prócz tego dostrzegasz ciało mężczyzny leżące na przewróconym krześle. Na jego piersi pysznią się ślady po postrzale, obok leży obrzyn na którym wciąż zaciśnięta jest chuda dłoń.
Spokrewniony siedzący naprzeciw patrzy martwym wzrokiem w sufit. Z jakiegoś powodu żadne słowa nie mogły ci przejść przez gardło.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Sheverish
Podrzędny wojownik

Dołączył: 19 Paź 2007
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:11, 12 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Rafael stał z wyciągniętą bronią. Nie nacisnął spustu jeszcze.. dobrze. Odetchnął głośno. Oblizał lekko usta na widok krwi, bezwiednie.
-Tak... już dzwonię.
Telefon był w dłoni. Stanął luźniej opuszczając broń, a nawet powoli chowając do kabury. Wybrał pospiesznie numer do kancelarii Księcia.
-Ja.. tu Rafael. Mamy problem w klubie. Tak.. tak.. w Czerwonej, tak. Strzelanina. Edward zastrzelił.. jakiegoś nawiedzonego faceta. Strzelił do jednego z naszych i się uśmiechnął tylko. Co? Czemu mi się wydaje, że to człowiek? Nie rusza się po trzech kulach.. Tak. Pomoc się przyda. Goście uciekli. Chaos się zrobił. Na pewno będzie policja, tak, i to pewnie niedługo. Przyda się pomoc. I.. i jeszcze Malkavianin. On.. on naważył dużo piwa... ale to nie przez telefon, przepraszam, ale muszę kończyć. Stawię się jak tylko będę mógł. Dobranoc. Tak.. dobranoc, będę w Elizjum..
Wyłaczył telefon. Zadzwoniwszy szeptał głośno do telefonu oddalając się w ciemniejszy kąt gdzie mógł być bardziej sam niż gdzieś indziej. Po wrzuceniu telefonu do kieszeni wskoczył na scenę.
-Edward! Zaraz przyjdę..
Ruszył szybkim krokiem na zaplecze...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gorn
Władca

Dołączył: 17 Kwi 2006
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawka
|
Wysłany: Czw 13:31, 20 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
To dopiero komfortowa sytuacja. Nie móc mówić, gdy jest to jedyna rzecz, jaką możesz zrobić. Postanowił zrobić rzecz, jaką jeszcze zrobić mógł.
Usiadł na najbliższym krześle i obserwował rozwijającą się sytuację.
Jednocześnie zaczął szukać wzrokiem rzeczy, których być może zapomnieli uciekający... Może jakaś piłeczka kauczukowa się znajdzie?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Nathan
Potężny

Dołączył: 20 Kwi 2006
Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Płock
|
Wysłany: Pią 20:19, 21 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Sheverish:
Malkavianin wszedł do pomieszczenia i jakby nigdy nic usiadł na jednym z wolnych miejsc.
Książę zapowiedział, że przyjedzie osobiście. Ty do tego czasu masz jako tako ogarnąć klub. Z oddali słyszysz syreny policyjne mknące w kierunku lokalu. Edward powinien się wszystkim zająć. Ty szybkim krokiem kierujesz się za kulisy. Pianistka kuli się tam w kącie. Wygląda na przestraszoną, ale trzyma się. Na twój widok wstaje i skina lekko głową.
-Czy już po wszystkim? - jej głos jest dokładnie taki, jaki zapamiętałeś. Miękki, melodyjny, jakby ocierający się o siebie aksamit.
Gorn:
Obsługa baru nie traci czasu. Mężczyzna w garniturze robiący wcześniej za kelnera zaciąga ciało spokrewnionego na zaplecze. Nie widzisz żadnej piłki. Po chwili ten sam mężczyzna podchodzi do ciebie. Wygląda na zdenerwowanego.
-Szybko, chodź za mną. Policja nie może cię znaleźć.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gorn
Władca

Dołączył: 17 Kwi 2006
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawka
|
Wysłany: Pią 22:24, 21 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
-Mam iść? Dobrze, pójdę. Ale chciałbym już powoli, jeśli to nie problem, wracać do domu. Nie widziałeś przypadkiem mojego katalizatora?
Z ociąganiem wstał na nogi, rzucił ponure spojrzenie swojemu stolikowi i ruszył za mężczyzną.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Sheverish
Podrzędny wojownik

Dołączył: 19 Paź 2007
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:32, 24 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
-Tak.. tak już dobrze. Nie pozwolilibyśmy, aby naszej najcudniejszej fortepianistce stała się krzywda, prawda?
Uśmiechnął się kącikiem ust podchodząc do niej powoli, aczkolwiek z gracją i spoglądając na nią swym jakże hipnotyzującym spojrzeniem. Wyciągnął do niej dłoń delikatnie.
-Odprowadzę panią do domu, w ramach przeprosin za to całe zamieszanie, zgoda? Zaraz przyniosę pani płaszcz. Ależ.. nie musisz dziękować.
Delikatna wampiryczna sugestia. Położył chłodny odrobinę palec na jej ustach.
-Proszę tu poczekać sekundę, niebawem przybędę z twym okryciem.
Szybko ucałował pochwyconą dłoń kobiety. Odsunął sie lekkim krokiem i kłaniając się jeszcze lekko udał się szybkim krokiem po płaszcz. Dominator nie lubił sprzeciwów.. jednakże mało kto się sprzeciwiał, szczególnie w niezbyt przyjemnych sytuacjach. Tak było najwygodniej.
-Huh... Edward. Zaraz przyjedzie Książe, powiedz Mu proszę, że ja wrócę za kwadrans. Powiedz.. powiedz, że kryję Maskaradę i zachowuję dobrego muzyka, który na pewno będzie odpowiadał Księciu.
Rzucił w przelocie wpadając do szatni. Chwycił dosłownie w biegu płaszcz kobiety i ruszył w powrotną drogę za scenę.
-Niebawem będę! Nie martw się.. niebawem będę.
Są małe i duże grzeszki. Którym grzeszkiem będzie ten grzeszek?
Ostatnio zmieniony przez Sheverish dnia Pon 20:33, 24 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Nathan
Potężny

Dołączył: 20 Kwi 2006
Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Płock
|
Wysłany: Wto 13:18, 25 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Gorn:
Szybko zostajesz zaprowadzony na zaplecze, do magazynu w którym trzyma się rekwizyty potrzebne artystom. Pod ścianą stoi kilka gitar, na półkach można zobaczyć kilkanaście fletów.
-Siedź tu i nie rób hałasu. Gliny nie mogą cię znaleźć.
Shev:
Gdy zagadnąłeś Edwarda ten tylko skinął głową, zajęty chowaniem Malkavianina do magazynu.
Kobieta czekała na ciebie. Mimo szoku trzyma się całkiem nieźle. Zakładasz jej płaszcz, ona uśmiecha się lekko. Uśmiech ma naprawdę piękny.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gorn
Władca

Dołączył: 17 Kwi 2006
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawka
|
Wysłany: Pią 16:18, 11 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
No tak, pięknie. Siedź cicho. Siedź cicho, nie ruszaj się, nie demoluj sprzętu, nie śpiewaj, nie uciekaj. Mają mnie za wariata?
Podszedł do ściany i zaczął rysować po niej palcem, gdy do nie dało pożądanego skutku, uderzył w nią pięścią. Wziął też jeden flet i schował go za pazuchę.
Czekał.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Sheverish
Podrzędny wojownik

Dołączył: 19 Paź 2007
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:43, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
-Chodźmy więc, Moja Droga...
Wampir odwzajemnił uśmiech i począł prowadzić ją do tylnego wyjścia klubu. Wszystko pójdzie dobrze. Mam pistolet. Dużo Vitae ogrzewa wciąż wnętrze Rafaela. Czuł się pewnie, czuł, że wszystko będzie dobrze... i z tym poczuciem prowadził dziewczynę najpierw do wyjścia.. a potem spytawszy ją gdzie mieszka ruszył w poszukiwaniu taksówki. Jego mały samochodzik nie był odpowiedni w tej sytuacji...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|